Przeciw temu scenariuszowi protestują na świecie jedynie jednostki straceńców, bitych pałkami, oblewanych wodą z polewaczek, zamykanych w aresztach, tratowanych przez policyjne konie.
Próba generalna masowego testowania populacji, przeprowadzona na Słowacji, zakończyła się logistycznym sukcesem. Co prawda pomiędzy uważnymi obserwatorami mistyfikacji koronawirusowej rozgorzała polemika co do metod testowania i ich rezultatów, ale spieszę tu doradzić, by unikać wnikania w drugorzędne drobiazgi całej afery, które są małoistotne, ale absorbują uwagę i zaciemniają „wielki obraz sprawy”.
A w przypadku słowackich „manewrów” było to bezprecedensowe masowe, a na dodatek przymusowe testowanie populacji pod karą aresztu domowego. Takiego totalitaryzmu nie zaznała ludność nawet w najgorszych okresach okupacji niemieckiej czy bolszewickiej. I to jest JEDYNY ważny słowacki element „wielkiego obrazu” tworzącego się na naszych oczach globalnego totalitaryzmu!
Jednak od tego momentu dużo się w sprawie „pandemii” wydarzyło. Różne państwa wprowadziły, nowe różnorakie nakazy, zakazy, restrykcję, rekomendacje, itd., których absurdalności i szkodliwości nie warto szerzej komentować. Wyjątek stanowią dwa wydarzenia; jedno propagandowe i jedno „sanitarne”.
Nasi drodzy krajowi „duszpasterze” zapewne użyją, dobrze wyświechtanego od czasu wtłaczania Polski w ramiona unijnego molocha, sloganu o „porozumieniu ponad podziałami”, w celu lepszej propagacji idei „powszechnych szczepień”. To, że zarówno wtedy, jak i dziś zwać to się powinno „zdradą ponad podziałami” nie domyśli się przecież żaden „rozumny polak-europejczyk”.
Tak więc, pierwszy krok w procesie globalnego ludobójstwa został już przygotowany. W celu uniknięcia ewentualnej paniki, twórcy „szczepionek” musieli je spreparować w łagodnej formie. Masowe zgony po jej użyciu mogłyby zaalarmować społeczeństwo i jego reakcje obronne. „Łagodną szczepionkę” będzie się aplikować, w zależności od uzyskiwanych rezultatów, co rok, pół roku, a być może i kwartalnie. Po pierwszej dozie zaczną umierać najsłabsze jednostki, potem stopniowo po kolejnych dozach, silniejsze osobniki. Wzrastającą w ten sposób śmiertelność, władze będą kłaść na karb „coraz bardziej szalejącego koronawirusa”, dając tym samym sobie carte blanche do proporcjonalnego nasilania terroru.
I tak w ten zgrabny i bezbolesny sposób dokona się zaplanowany proces depopulacji, a wszystkie pozostałe elementy „wielkiego resetu” wkomponowane zostaną w nasilający się system „opieki sanitarnej” pozostałej części populacji.
Przeciw temu scenariuszowi protestują na świecie jedynie jednostki straceńców, bitych pałkami, oblewanych wodą z polewaczek, zamykanych w aresztach, tratowanych przez policyjne konie. Przygniatająca większość społeczeństwa wierzy w „bajkę o wilkołaku” (koronawirusie) i gorliwie współpracuje ze swymi siepaczami.
Cały świat zamienia się w globalny dom wariatów, a te nieliczne jednostki straceńców , które przetrwają , będą dodatkowo zmuszone w nim funkcjonować, ukrywając swe poglądy na rzeczywistość, z całą świadomością poniżającego absurdu, wykonywać polecenia władz, a wdrażać ten porządek będą oszalałe ze strachu, bezmyślne masy. One same będą tropić „ogniska zarazy”, w postaci innych osób, wydawać „szaleńców” kwestionujących wdrażany porządek, w ręce „jednostek psychiatrycznych”, lub innych „oddziałów sanitarnych”, a może nawet i linczować.
Nie trzeba być obdarzonym wielką wyobraźnią, by pojąć że sytuacja straceńców będzie stokroć gorsza niż tych pod okupacją bolszewicką, czy niemiecką!
Co nam więc pozostało? Chyba tylko modlitwa!
https://wordpress.com/view/drnowopolskipolskapanorama.home.blog
drnowopolskiblog
Unikający stereotypów myślowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i świata