Podobną metodykę sprawowania władzy stosują pozostali „światowi przywódcy".

Prezydent Serbii Aleksander Vucic (https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandar_Vu%C4%8Di%C4%87), nawet na tle innych „światowych przywódców” wydaje się być wyjątkowo podłą istotą. 
 
Miast opisywać jego „polityczną karierę”, warto tylko wspomnieć, że zdradzał on Serbów zawsze i wszędzie: w stosunkach z Unią, Niemcami, globalną finansjerą, Stanami, Rosją, Chinami, a nawet z arcywrogami, jakimi są niewątpliwie NATO i Albańczycy.
 
W ostatnim okresie był on autorem i wykonawcą najostrzejszych w Europie „restrykcji pandemicznych”. Zagrożony utratą władzy w wyborach z 21 czerwca tego roku, obiecał wyborcom zniesienie drakońskich ograniczeń, dzięki czemu udało mu się utrzymać przy władzy (https://www.eutimes.net/2020/07/war-breaks-out-in-serbia-as-people-riot-against-the-regimes-coronavirus-lockdowns/). 
 
Trzeba przyznać, że dotrzymał swej obietnicy, przynajmniej do chwili obecnej, kiedy to opierając się na rzekomym nagłym wzroście zachorowań na koronawirusa, zarządził wznowienie restrykcji. 
 
Jednak tym razem przeliczył się w swych kalkulacjach, nie doceniając stopnia wyczerpania społeczeństwa nieustannym terrorem sanitarnym ostatniego okresu. Rezultatem jego decyzji był wybuch zamieszek w Belgradzie nie ustających do obecnej chwili (https://www.anti-empire.com/belgrade-erupts-in-protest-after-new-covid-19-lockdown-announced-parliament-stormed/
 
Przestraszony Vucic wycofał się ze swej najnowszej decyzji, przynajmniej na ten moment. Bez względu na to jak potoczą się losy nieszczęsnego narodu serbskiego, rozgrywający się dramat w sposób klarowny ilustruje metody działania „światowych przywódców”. W przypadku Serbii, niewielka skala, małego narodu, dopiero od 30 lat konstytuującego samodzielne państwo, ułatwia zrozumienie taktyki stosowanej obecnie w zglobalizowanym świecie, oraz logiki jaką kierują się „władcy” (czytaj zausznicy globalnej oligarchii).  
 
W celu uzyskania władzy, Vucic i jego „formacja polityczna”, musiał uzyskać poparcie światowej oligarchii, wyrażające się dostarczeniem środków finansowych, wsparciem globalnych mediów tzw. „głównego nurtu”, oraz wszelką inną pomocą logistyczną.  W zamian zmuszony był obiecać pełną spolegliwość i dyspozycyjność w stosunku do swych nieformalnych mocodawców. 
 
Od tego momentu znalazł się między przysłowiowym młotem a kowadłem, wypełniając wszelkie szkodliwe, a nawet zbrodnicze polecenia pryncypałów, koncentrując całą swą energię i inteligencję na „znieczulaniu” społeczeństwa w odniesieniu do narzuconej mu globalistycznej polityki, przy pomocy kłamstw, krętactw, obietnic bez pokrycia, manipulacji grupami społecznymi różniącymi się poglądami i ideologią, a czasem nawet drobnymi taktycznymi ustępstwami na rzecz zarządzanego przez siebie społeczeństwa.  
 
Wyjątkowa zręczność i całkowity brak skrupułów, umożliwiły mu utrzymanie się na powierzchni do dnia dzisiejszego. Jednakowoż błędna ocena stanu serbskiego społeczeństwa spowodowała obecne przesilenie.
 
Poprzez tymczasowe wycofanie się z  drakońskich restrykcji „pandemicznych” zyska on co prawda trochę czasu, ale wcześniej czy później będzie zmuszony do wypełnienia poleceń globalistów i zainstalowania reżimu sanitarnego. Dla globalnych oligarchów, takie małe kraje jak Serbia są cennym poligonem konstrukcji globalnego państwa policyjnego w ramach „nowego porządku światowego” (NWO). Ewentualne „potknięcia", jak to obecne w Belgradzie, nie wpływają zbytnio na destabilizację regionu i świata, pozwalając zmodyfikować strategię w wyniku popełnionych błędów.  
 
Podobną metodykę sprawowania władzy stosują pozostali „światowi przywódcy”, choć w zależności od państwa, ich decyzje różnią się diametralnie , skalą, formatem i wywoływanymi efektami, oraz pozorami interesów narodowych. 
 
Tak funkcjonują obecnie wszyscy „wielcy  tego świata”, tacy jak Xi, Merkel, Putin, Modi, Makron itd., pomimo że ich „opcje polityczne”,  formalna ideologia i „racja stanu” wydają się być diametralnie różne.
 
Tak funkcjonują również nasi krajowi drobni „przywódcy” jak Duda, Morawiecki, Trzaskowski, czy jakiekolwiek inne indywiduum. 
 
W ich „niestrudzonej pracy politycznej”, nie ma miejsca na interes narodu, ani nawet na elementarną uczciwość. Jedyne co się liczy to umiejętność giętkiego lawirowania pomiędzy ich globalnymi pryncypałami a otumanionymi masami wyborców. Stąd też oczekiwanie na „pozytywne rezultaty” czy choćby „mniejsze zło” są zupełnymi mrzonkami.
 
Czas do sprzątnięcia tej przysłowiowej stajni Augiasza już dawno minął. Do dyspozycji pozostały jedynie metody nadzwyczajne!